Carl Stargher jest seryjnym zabójca. Zabójcą, który swoje ofiary zamyka w szklanej celi, a po 48 godzinach dochodzi do ich śmierci. Gdy FBI w końcu dowiaduje się kim jest Carl i wdzierają się do jego domu nie znajdują ostatniej porwanej dziewczyny. Trafiają za to na nieprzytomnego zabójcę. Okazuje się, że choruje on na rzadka odmianę schizofrenii i nie ma szans na kontakt z nim. A dziewczyna gdzie tam jest uwięziona i przeżywa koszmar… FBI postanawia spróbować nowej metody nowej metody kontaktu z osobami pozostającymi w śpiączce, letargu, itp. Catherine Deane jest w stanie dostać się do wnętrza umysłu człowieka i nawiązać tam z nim kontakt. Umożliwia jej to nowoczesna technologia, ale również pomocne jest jej wykształcenie psychologiczne.
Catherine´a zgadza się spróbować wejść w umysł Carla i nawiązać z nim kontakt – to jedyna szansa na znalezienie uwięzionej dziewczyny przed upływem godziny, w której ma nastąpić jej śmierć…
Filmów o seryjnych mordercach widziałem sporo. I właściwie wszystkie są podobne do siebie: zawsze jest ktoś, kto wpada na metodę jaka posługuje się morderca przy wyborze następnej ofiary, prawie zawsze zabójca zostawia jakie wskazówki, bo chce zostać złapany. “Cela” przez pierwsza część (do momentu złapania Carla) nie za wiele odbiega od tego schematu, ale i tak ogląda się to bardzo dobrze. A to co potem dzieje się na ekranie powoduje wzrost adrenaliny. Ten film naprawdę wciąga i trzyma w napięciu…
Jest to debiut pełnometrażowy Tarsema Singha. Wcześniej Singha robił reklamówki i teledyski – i to widać: prowadzenie kamery, scenografia, barwa zdjęć, ujęcia podczas podróży przez umysł ludzki wyglądają jak teledyski rozwinięte w dłuższą formę. Dużo wrażeń estetycznych dostarczają kostiumy, w jakich pojawia się Jennifer Lopez. A i charakteryzacja osób pojawiających się w sondowanych umysłach jest nieprzeciętna i zapadająca w pamięć.
Jennifer Lopez wreszcie przypomniała sobie (a i pewni niektórzy z widzów też o tym nie pamiętali), że jest aktorka, a dopiero potem piosenkarką – zagrała tutaj bardzo dobrze. Rewelacyjnie poradził sobie również Vincent D´Onofrio wcielający się w role zabójcy, a i Vince Voughn pokazał, że jest niezłym aktorem.
Film robi bardzo dobre wrażenie. Na długo zapada w pamięć. Siadając do oglądania tego obrazu trochę bałem się, ze twórców może za bardzo wciągnąć pokazywanie swoich wizji tego co dzieje się w ludzkim umyśle – na szczęście tak nie jest. Sceny “umysłowe” są w odpowiednich proporcjach do akcji dziejącej się w “normalnym” świecie. Naprawdę polecam ten film!!!
Reżyseria: Tarsem Singh
Scenariusz: Mark Protosevicz
Muzyka: Howard Shore
Obsada: Jennifer Lopez, Vince Voughn, Vincent D´Onofrio, Marianne Jean-Baptiste, Jake Weber
Produkcja: USA 2000
Moja ocena: 8,0