Mówią o Hanku Moody’m, że to postać fikcyjna, że to główny bohater serialu „Californication”. Nie potrafię jednak go tak traktować. Na dowód tego, że dla mnie Hank to ktoś więcej niż postać z serialu, umieszczę tę notę w dziale o znanych ludziach. O! Taka będę nieprofesjonalna.
Hank Moody jest artystą z krwi i kości. Jest artystą, który nie może zaznać szczęścia, bo jest zbyt… No właśnie… jaki? Hank przede wszystkim jest mega zblazowany. Non stop pije, od czasu do czasu ćpa, a przy okazji nieustannie uprawia przygodny seks… dużo przygodnego seksu. Niczym chłop odrabiający pańszczyznę.
Hank jest autorem powieści “God Hates Us All”, która została wydana we wrześniu 2009 roku. Rok później została wydana w języku polskim pod tytułem „Bóg nas nienawidzi”. Jest to powieść o chłopaku, który rzuca studia i zostaje dilerem narkotyków. Książka traktuje o całym pokoleniu apatycznych, niezaangażowanych młodych ludzi. Powieść ta okazała się hitowa. Została nawet zekranizowana pod tytułem „A Crazy Little Thing Called Love”.
Idź, kup książkę Moody’ego, a potem powiedz, że on nie istnieje.
Poczytna książka to jeden z rozdziałów życia Hanka. Później już nie jest tak różowo. Nie jest w stanie napisać kolejnej powieści. Ma wewnętrzną blokadę, którą próbuje zapić i zajeździć. Przez tę niemoc twórczą i pozorną atrofię uczuć, przez ten gęsty, lepki mrok wypełniający duszę Moody’ego, od początku kojarzył mi się z dekadentami.
Moody ma rodzinę. Oczywiście jego rodzina jest taka, jak on sam – pokręcona. Jego była dziewczyna – Karen – kocha Hanka ale nie potrafi z nim być. Hank zaś stara się ją ponownie zdobyć. Między jednym romansem a drugim. Hank i Karen mają nastoletnią córkę Rebeccę. Dziewczyna cały czas z bólem serca wybacza ojcu jego niedoskonałość, wpadki i rozczarowania, jakie jej serwuje. Młoda obserwuje ojca i świat, w którym żyje. Obydwoje mają rock’n’rollowe dusze, więc z jednej strony się rozumieją. Z drugiej strony córka nie może zrozumieć, dlaczego ojciec jest taki… jaki jest.
Pałam wyjątkową sympatią do Hanka. Gdybyśmy się spotkali, poszlibyśmy na wódkę. Jest bezpośredni, a nawet ordynarny. Z drugiej strony jest niezwykle uroczy. Zapewne dlatego Karen nie potrafi wyrzucić go ze swojego serca, mimo że zaręcza się z innym. Swoją drogą – córkę tego innego Hank również zbezcześcił. Nie przepuści żadnej.
Momentami identyfikuję się z Hankiem. Nie ze względu na ilość zbezczeszczonych lasek. Raczej ze względu na niemoc twórczą czasem sięgającą dna, ze względu na zblazowanie, niemożność dotarcia do celu mimo dotykania go opuszkami palców. Ciężkie jest życie artysty.
Well, your breasts are obviously real… and… eh… you have an abundance of pubic hair, which is really nice and… eh… there’s no evidence of vaginal rejuvenation. I’d say, aside from the fact that you worship a space alien, you just might be the most beautiful woman I’ve seen in a long, long time.
/Hank Moddy/
Oh, thank you Hank :)