W wyniku trzęsienia ziemi dostępne stało się wnętrze góry Ararat. Na miejsce przybywa ekspedycja naukowa ze Stanów Zjednoczonych. Mają nadzieję na odnalezienie jakiś niezwykle ciekawych skamielin. Jednak na miejscu spotykają wcale nie skamieliny, lecz krwiożercze pterodaktyle. No i dodatkowo wplątują się w miejscowy konflikt zbrojny, w którym bierze też udział jednostka specjalna amerykańskiej armii.
Bardzo dawno nie widziałem takiego filmu. Tzn. takiego, w którym nic mi się nie podobało. Zero pozytywów. Naprawdę. Aktorzy beznadziejni. Zdjęcia nijakie, a czasami wręcz żenujące. Scenariusz idiotyczny ? spodobać się może tylko kilkulatkom, ale oni nie powinni oglądać tego filmu, bo trochę krwi i flaków w nim jest. Efekty specjalne niby są, ale również nie powalają na kolana. Owszem, animacja pterodaktyli nie jest najgorsza, ale w połączeniu z ?żywym? obrazem wypada to kiepsko. Całość pogrążają infantylne dialogi ? nie dość, że urągające inteligencji widzów, to jeszcze czasami będące po prostu bez sensu.
Pterodaktyl to rozczarowanie potężne. Znając reżysera (twórca m.in. Commando , Klasa 1999 ) liczyłem na więcej. Nie polecam tego filmu nikomu.
Reżyser: Mark L. Lester
Scenariusz: Mark Sevi
Muzyka: John Dickson
Obsada: Cameron Daddo, Coolio, Amy Sloan, George Calil, Ivo Cutzarida
Produkcja: USA 2005
Moja ocena: 1