Czy każdy musi pokutować za własne grzechy? A gdyby można było odpowiedzialność za swoje złe występki przelać na kogoś innego? A istota, która przejmowałaby grzechy innych właściwie byłaby… Bogiem na ziemi. I takim kimś jest właśnie zjadacz grzechów. Ale Kościół przestał w niego wierzyć. Ponownie na jego trop trafia młody ksiądz, jeden z ostatnich członków zakonu niezbyt lubianego w Watykanie…
Historie opartą na tak dobrym pomyśle można by stworzyć naprawdę przednią. A tu, niestety, tylko pomysł jest czaderski – reszta do bani :( Scenariusz ?Zjadacza grzechów? jest nierówny i miejscami przynudza, co może doprowadzić do ziewania widzów, a to największy, nomen omen, grzech thrillera. Aktorzy grają tak, jakby nie za bardzo wiedzieli, czy występują w horrorze, parodii, czy może po prostu w filmie przygodowym ? właściwie to może należałoby zaliczyć to na plus ? w końcu możemy podziwiać ich wszechstronność. Ale mnie to jakoś nie przekonało. Zdjęcia są niby ok, ale mam wrażenie, że nie udało się do końca wykorzystać potencjału drzemiącego we włoskich uliczkach i podziemiach. Efekty specjalne niby są ale też czegoś im brakuje ? na pewno nie powaliły mnie na kolana.
Największym minusem filmu jest brak odpowiedniego nastroju i klimatu. Niejedno potknięcie czy to warsztatowe, czy też w scenariuszu jestem w stanie wybaczyć jeśli obraz przekona mnie do siebie i wciągnie mnie w swój świat. Tu tego zabrakło. Niby jest mrocznie i mistycznie, ale jakoś tego nie odczułem za bardzo. Po prostu nie przemówiło to do mnie i już.
Na DVD dostępny jest komentarz reżysera (nie po polsku :( i kilka usuniętych scen ? i to niestety wszystko :(
Zapowiadało się świetnie ? wypadło blado :(
Reżyser: Brian Helgeland
Scenariusz: Brian Helgeland
Muzyka: David Torn
Obsada: Heath Ledger, Mark Ady, Shannyn Sossamon, Benno Furmann
Produkcja: USA 2003
Moja ocena: 4,5